niedziela, 1 stycznia 2012

Z życzeniami szczęścia:)

Nowy Roczek na dobre już zagościł, a ja chciałam pokazać jeszcze to, co powstało pod koniec ubiegłego roku.
Królowały koraliki:)
Sznury szydełkowe




kuleczki i kropelki




Dziękuję wszystkim miłym gościom za odwiedziny bloga, za wszystkie miłe komenarze:) Życzę Wam samych radosnych chwil w Nowym Roku, szczęścia i mnóstwa wspaniałych, pomyślnie zrealizowanych pomysłów!!!

poniedziałek, 7 listopada 2011

Ametystowo

Kusiły i kusiły. Bo takie równe, w pięknych kolorach... Kupiłam na próbę i przerobiłam je na ametystowy komplet.


Koraliki Toho rozmiar 11, kolory Amethyst Frosted i Light Amethyst Frosted. 
Sznur robi się w zasadzie sam. Nie trzeba kontrolować wielkości koralików, bo wszystkie są prawie takie same.


A efekt oceńcie same.


Zrobiłam też kilka zawieszek do telefonu - kolorowych, szalonych świderków:)


Życzę Wam kolorowych snów:)

poniedziałek, 31 października 2011

Tęcza, dzień i noc

Lubię je robić. Może nawlekanie koralików jest monotonne i czasami wymaga skupienia się nad ich kolejnością, ale efekt końcowy zawsze mi się podoba. Wystarczy kordonek, szydełko, koraliki i powstają koralikowe sznury, krótkie albo długie. Na początek kilka bransoletek.
Pierwsza  - tęczowa.


Powstała dawno temu i czekała na wykończenie.
Druga kojarzy mi się ze słonecznym, letnim dniem.


Trzecia z kolei to ciemna, gwiaździsta noc.


I jeszcze jedna, zrobiona ściegiem flat spiral z perełek i koralików bicone Swarovskiego.


Zrobiłam ją parę miesięcy temu dla pewnej bardzo sympatycznej osoby. Dorotko, jeśli czytasz tego posta, mocno Cię ściskam i pozdrawiam:)

 Życzę Wam miłego dnia:)

środa, 26 października 2011

Znowu się działo:)

Tym razem działo się u Izy, która zaprosiła nas do siebie do Kidowa.

W niedzielny ranek Asia z Lidią, Frasia i ja zapakowałyśmy się do samochodu i w godzinę dojechałyśmy na miejsce, gdzie czekała już Aldona. Przy kawie i pysznym ciachu rozmawiałyśmy o wszystkim. Lidia musiała oswoić się z nowym miejscem i osobami. Aldona pokazała nam swoje ceramiczne wyroby. Tak mi się spodobały, że ociągałam się z pakowaniem ich do woreczka i oddaniem właścicielce. Ale parę mogłam sobie wybrać. Ciężko było, bo wszystko mi się podobało. Ostatecznie wybrałam broszkę filcowaną z ceramiką i parę elementów.


Prace Aldony można pooglądać TUTAJ.
Tak się zapatrzyłam w ceramikę, że nie zdążyłam przyjrzeć się filcowanemu misiowi, którego zrobiła Iza. Ale tak to jest na takich spotkaniach - dzieje się dużo i wszystko na raz:)))
Potem dołączyła do nas Kasia. Okazało się, że ma mały problem z wiązaniem węzełków frywolitkowych, więc Frasia szybko pokazała na czym rzecz, a właściwie węzełek, polega.
Głównym punktem programu była nauka sutaszu. Pod okiem Asi uczyłyśmy się jak ujarzmiać żywe sznureczki, jak wszyć w nie kamień i koraliki. No i mam elegancki wisior.


Jeszcze tylko muszę go podkleić i krawatkę umocować.
Po tych wszystkich emocjach nadszedł czas na posiłek. Dyniowa zupa Aldony była przepyszna - to była moja pierwsza zupa dyniowa w życiu:) Bigos gospodyni z grzybami też był wspaniały. Pod koniec spotkania zaczęły się pojawiać propozycje kolejnego spotkania. Mam nadzieję, że szybko się wyklarują, bo na samą myśl, że spotkam się znowu z tyloma cudownymi babeczkami, uśmiech na twarzy pojawia się automatycznie:)

Dziewczyny - bardzo Wam wszystkim dziękuję za wspaniałą atmosferę i wspólnie spędzony czas:)

Dobrej nocy.

czwartek, 20 października 2011

Inwazja koralików

Siedziały cicho pochowane w woreczkach, pudełkach, gdzieś na dnie szafy.
Koraliki lubię od zawsze, coś tam nawlekałam, splatałam, robiłam bransoletki. Parę lat temu pojawiły się pierwsze książki pod tytułem "Biżuteria z koralików" i zrobiłam kilka 'poważniejszych' rzeczy. Został u mnie na przykład naszyjnik, który wzorowałam na projekcie z książki autorstwa Juju Vail.


Niesamowitą skarbnicą przepisów na wszelkie plecionki okazał się internet. Zbierałam je i powstał z tego taki mój podręcznik. Godzinami oglądałam umieszczone w necie prace osób tworzących plecioną biżuterię i zainspirowana tymi dziełami tworzyłam swoje plecione sznury, naszyjniki, bransoletki, kolczyki. Używałam koralików z firmy  Euroclass, które właśnie wtedy pojawiły się w Empiku. Do tej pory bardzo je lubię. I  czeskiego Jablonexu.
To komplet z sugilitem, który zrobiłam dla siebie.


Inne plecionki porozchodziły się po świecie.

Na spotkaniu, o którym pisałam w poprzednim poście, Frasia nauczyła mnie plecionej kuleczki. No i się zaczęło. Powyłaziły z wszystkich kątów, szuflad, pudełek i nie dały spokoju. Koraliki ma się rozumieć:) Powstało więc stadko kuleczek o różnym przeznaczeniu.


Z niektórych powstały kolczyki i zawieszki




 z barwionego agatu zrobiłam naszyjnik i kolczyki




Odkurzyłam też szydełko i zrobiłam bransoletkę.


Ta bransoletka też wymaga użycia szydełka; jest to tzw. sznur turecki.


Szukając pomysłu na kuleczki splatane w inny sposób, znalazłam plecioną kropelkę. I powstały takie kolczyki


Pudełko z 'produkcją w toku' jest pełne, więc koraliki pojawią się jeszcze nie raz.

Pozdrawiam wszystkich odwiedzających:)

Przepraszam za jakość zdjęć. Mam problemy ze światłem:(

poniedziałek, 26 września 2011

Na gorąco

W głowie brzmią mi jeszcze fragmenty rozmów, słyszę śmiech i radość w głosach, a to już po spotkaniu...

Zaczęło się od planów na filcowany weekend z Asią. Plany zaczęły się zmieniać, i ostatecznie stanęło na tym, że SPOTYKAMY SIĘ W SOBOTĘ U ASI. W piątek miałyśmy we dwie filcować. Pokonał mnie jednak paskudny katar. W sobotę w pracy siedziałam jak na szpilkach i sprawdzałam cały czas czy już mogę zamknąć za sobą drzwi i polecieć na spotkanie. Gdy już doleciałam, wszyscy byli - Asia i jej dwie córy Dorota i Lidia, Iza, Ania i Asia.

Izę poznałam ponad rok temu gdy kupowałam u niej czesankę do przędzenia. Umówiłyśmy się wtedy na spotkanie przy kołowrotku. Anię i Asię znałam z prowadzonych przez nie blogów. W momencie poczułam sie tak, jakbym je znała od dawna. Rozmowom i śmiechom nie było końca.

Od Ani dostałam dwie kurki - ślicznopiórki.


Kurki już znalazły sobie grzędę i maja wszystko na oku;)


Od Asi dostałam zakładkę do książki z misternie plecioną kuleczką. Zakładka jest tym bardziej dla mnie wyjątkowa, bo wiem ile wysiłku kosztuje wyplecienie takiej kulki.


Asi udało się też mnie i Dorotę nauczyć jak zrobić taką kuleczkę. I to już efekt mojej pracy


Dziewczyny, bardzo Wam dziękuję za wspaniały weekend, niepowtarzalną atmosferę i piękne prezenty. Mam nadzieję, że to spotkanie było pierwszym i będą kolejne:)))

Pozdrawiam serdecznie.

Update
Chyba późna pora nie była tą odpowiednią na pisanie posta, ale chciałam się podzielić wrażeniami. No i nie napisałam, że Iza przywiozła nam czesankę akrylową do eksperymentowania w filcowaniu i przędzeniu. Iza, bardzo dziękuję:* i przepraszam za moje roztrzepanie.

czwartek, 15 września 2011

Szaliki

Już za chwilę się przydadzą, szczególnie w chłodne dni, które niestety się zbliżają.

Właśnie skończyłam jedno takie szalikowe maleństwo. Nazywa się Falbaniasty, ale równie dobrze może się nazywać Niesforny, bo pląta się niesamowicie i wywija na wszystkie strony na szyi.

Projekt jest bardzo prosty. Same prawe oczka i rzędy skrócone. Można użyć jakiejkolwiek włóczki.


Na Falbaniastego zużyłam ok. 100 gr/240 metry mojego ręcznie farbowanego i przędzionego bfl-a.
Szaliczek ma 150 cm długości i 11 cm szerokości.
Wzór - Helix Scarf - dostępny tutaj


I jeszcze zaległe zdjęcie skończonego szalika Saroyan. Równie prosty i szybko się go dzierga.


Zużyłam 430 m ręcznie przędzionego merynosa z jedwabiem.
Wymiary - 150 cm długości i 36 w najszerszym miejscu
Wzór - Saroyan - dostępny tutaj

Pozdrawiam zaglądających:)))