Lubię je robić. Może nawlekanie koralików jest monotonne i czasami wymaga skupienia się nad ich kolejnością, ale efekt końcowy zawsze mi się podoba. Wystarczy kordonek, szydełko, koraliki i powstają koralikowe sznury, krótkie albo długie. Na początek kilka bransoletek.
Pierwsza - tęczowa.
Powstała dawno temu i czekała na wykończenie.
Druga kojarzy mi się ze słonecznym, letnim dniem.
Trzecia z kolei to ciemna, gwiaździsta noc.
I jeszcze jedna, zrobiona ściegiem flat spiral z perełek i koralików bicone Swarovskiego.
Zrobiłam ją parę miesięcy temu dla pewnej bardzo sympatycznej osoby. Dorotko, jeśli czytasz tego posta, mocno Cię ściskam i pozdrawiam:)
Życzę Wam miłego dnia:)
poniedziałek, 31 października 2011
środa, 26 października 2011
Znowu się działo:)
Tym razem działo się u Izy, która zaprosiła nas do siebie do Kidowa.
Jeszcze tylko muszę go podkleić i krawatkę umocować.
Po tych wszystkich emocjach nadszedł czas na posiłek. Dyniowa zupa Aldony była przepyszna - to była moja pierwsza zupa dyniowa w życiu:) Bigos gospodyni z grzybami też był wspaniały. Pod koniec spotkania zaczęły się pojawiać propozycje kolejnego spotkania. Mam nadzieję, że szybko się wyklarują, bo na samą myśl, że spotkam się znowu z tyloma cudownymi babeczkami, uśmiech na twarzy pojawia się automatycznie:)
Dziewczyny - bardzo Wam wszystkim dziękuję za wspaniałą atmosferę i wspólnie spędzony czas:)
Dobrej nocy.
W niedzielny ranek Asia z Lidią, Frasia i ja zapakowałyśmy się do samochodu i w godzinę dojechałyśmy na miejsce, gdzie czekała już Aldona. Przy kawie i pysznym ciachu rozmawiałyśmy o wszystkim. Lidia musiała oswoić się z nowym miejscem i osobami. Aldona pokazała nam swoje ceramiczne wyroby. Tak mi się spodobały, że ociągałam się z pakowaniem ich do woreczka i oddaniem właścicielce. Ale parę mogłam sobie wybrać. Ciężko było, bo wszystko mi się podobało. Ostatecznie wybrałam broszkę filcowaną z ceramiką i parę elementów.
Prace Aldony można pooglądać TUTAJ.
Tak się zapatrzyłam w ceramikę, że nie zdążyłam przyjrzeć się filcowanemu misiowi, którego zrobiła Iza. Ale tak to jest na takich spotkaniach - dzieje się dużo i wszystko na raz:)))
Potem dołączyła do nas Kasia. Okazało się, że ma mały problem z wiązaniem węzełków frywolitkowych, więc Frasia szybko pokazała na czym rzecz, a właściwie węzełek, polega.
Głównym punktem programu była nauka sutaszu. Pod okiem Asi uczyłyśmy się jak ujarzmiać żywe sznureczki, jak wszyć w nie kamień i koraliki. No i mam elegancki wisior.
Jeszcze tylko muszę go podkleić i krawatkę umocować.
Po tych wszystkich emocjach nadszedł czas na posiłek. Dyniowa zupa Aldony była przepyszna - to była moja pierwsza zupa dyniowa w życiu:) Bigos gospodyni z grzybami też był wspaniały. Pod koniec spotkania zaczęły się pojawiać propozycje kolejnego spotkania. Mam nadzieję, że szybko się wyklarują, bo na samą myśl, że spotkam się znowu z tyloma cudownymi babeczkami, uśmiech na twarzy pojawia się automatycznie:)
Dziewczyny - bardzo Wam wszystkim dziękuję za wspaniałą atmosferę i wspólnie spędzony czas:)
Dobrej nocy.
czwartek, 20 października 2011
Inwazja koralików
Siedziały cicho pochowane w woreczkach, pudełkach, gdzieś na dnie szafy.
Koraliki lubię od zawsze, coś tam nawlekałam, splatałam, robiłam bransoletki. Parę lat temu pojawiły się pierwsze książki pod tytułem "Biżuteria z koralików" i zrobiłam kilka 'poważniejszych' rzeczy. Został u mnie na przykład naszyjnik, który wzorowałam na projekcie z książki autorstwa Juju Vail.
Niesamowitą skarbnicą przepisów na wszelkie plecionki okazał się internet. Zbierałam je i powstał z tego taki mój podręcznik. Godzinami oglądałam umieszczone w necie prace osób tworzących plecioną biżuterię i zainspirowana tymi dziełami tworzyłam swoje plecione sznury, naszyjniki, bransoletki, kolczyki. Używałam koralików z firmy Euroclass, które właśnie wtedy pojawiły się w Empiku. Do tej pory bardzo je lubię. I czeskiego Jablonexu.
To komplet z sugilitem, który zrobiłam dla siebie.
Inne plecionki porozchodziły się po świecie.
Na spotkaniu, o którym pisałam w poprzednim poście, Frasia nauczyła mnie plecionej kuleczki. No i się zaczęło. Powyłaziły z wszystkich kątów, szuflad, pudełek i nie dały spokoju. Koraliki ma się rozumieć:) Powstało więc stadko kuleczek o różnym przeznaczeniu.
Z niektórych powstały kolczyki i zawieszki
z barwionego agatu zrobiłam naszyjnik i kolczyki
Odkurzyłam też szydełko i zrobiłam bransoletkę.
Koraliki lubię od zawsze, coś tam nawlekałam, splatałam, robiłam bransoletki. Parę lat temu pojawiły się pierwsze książki pod tytułem "Biżuteria z koralików" i zrobiłam kilka 'poważniejszych' rzeczy. Został u mnie na przykład naszyjnik, który wzorowałam na projekcie z książki autorstwa Juju Vail.
Niesamowitą skarbnicą przepisów na wszelkie plecionki okazał się internet. Zbierałam je i powstał z tego taki mój podręcznik. Godzinami oglądałam umieszczone w necie prace osób tworzących plecioną biżuterię i zainspirowana tymi dziełami tworzyłam swoje plecione sznury, naszyjniki, bransoletki, kolczyki. Używałam koralików z firmy Euroclass, które właśnie wtedy pojawiły się w Empiku. Do tej pory bardzo je lubię. I czeskiego Jablonexu.
To komplet z sugilitem, który zrobiłam dla siebie.
Inne plecionki porozchodziły się po świecie.
Na spotkaniu, o którym pisałam w poprzednim poście, Frasia nauczyła mnie plecionej kuleczki. No i się zaczęło. Powyłaziły z wszystkich kątów, szuflad, pudełek i nie dały spokoju. Koraliki ma się rozumieć:) Powstało więc stadko kuleczek o różnym przeznaczeniu.
Z niektórych powstały kolczyki i zawieszki
z barwionego agatu zrobiłam naszyjnik i kolczyki
Odkurzyłam też szydełko i zrobiłam bransoletkę.
Ta bransoletka też wymaga użycia szydełka; jest to tzw. sznur turecki.
Szukając pomysłu na kuleczki splatane w inny sposób, znalazłam plecioną kropelkę. I powstały takie kolczyki
Pudełko z 'produkcją w toku' jest pełne, więc koraliki pojawią się jeszcze nie raz.
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających:)
Przepraszam za jakość zdjęć. Mam problemy ze światłem:(
Subskrybuj:
Posty (Atom)