Moje znikanie niezbyt dobrze wróży temu blogowi. Przyczyna - tyle do zrobienia, a czas nie chce się ani rozciągnąć, ani na chwilę zatrzymać, czyli... nic nowego i nic nie zapowiada nadejścia jakiejś zmiany. Dziękuję wszystkim, którzy tu zaglądali mimo, że nic się nie działo i wszystkim, którzy pytali czy żyję i próbowali zmobilizować do pisania. A więc czas odkurzyć bloga i podzielić się z Wami tym, co udało mi się ostatnio ukręcić:)
Sięgnęłam ponownie po cztery gotowe kolorowe czesanki z World of Wool. Pomarańczową - na zdjęciu u góry po prawej stronie - uprzędłam jako 3 ply, czyli z trzech nitek. Więcej szczegółów w następnym poście. Pozostałe zostawiłam w postaci singli.
Próby farbowania wełny corriedale, merynosa i blue faced leicester udały się i powstały kolorowe motki o podwójnej nitce, które nazwałam jesiennymi docieplaczami z racji składu i kolorów, które kojarzą mi się z ciepłym i przyjemnym obliczem jesieni.
W ruch poszły też włóczki, które uprzędłam jakiś czas temu i robótki zaczynają już nabierać kształtów.
Wyjątkowo malownicza jesień sprawiła, że wybrałam się z aparatem by nazbierać trochę innych docieplaczy. Teraz, gdy za oknem szaleje Pani Zima, z prawdziwą przyjemnością wracam do tych zdjęć, przypominam sobie kolory i zapachy, które towarzyszyły jesiennym spacerom...
... i że jest coś takiego jak słońce, które obecnie ma problemy z przebiciem się przez ciężkie chmury.
Uroczy psiak w centrum drugiej fotki wabi się Baster. Jest całorocznym docieplaczem, pieszczochem i super urwisem - takie psie 3 w 1:))) Rządzi u rodziców, do nas też często zagląda niby to sprawdzić czy wszystko OK, ale jego oczy wyraźnie się pytają 'no to jak, dostanę coś dobrego na ząb?'
Pozdrawiam ciepło