Zaczęło się od planów na filcowany weekend z Asią. Plany zaczęły się zmieniać, i ostatecznie stanęło na tym, że SPOTYKAMY SIĘ W SOBOTĘ U ASI. W piątek miałyśmy we dwie filcować. Pokonał mnie jednak paskudny katar. W sobotę w pracy siedziałam jak na szpilkach i sprawdzałam cały czas czy już mogę zamknąć za sobą drzwi i polecieć na spotkanie. Gdy już doleciałam, wszyscy byli - Asia i jej dwie córy Dorota i Lidia, Iza, Ania i Asia.
Izę poznałam ponad rok temu gdy kupowałam u niej czesankę do przędzenia. Umówiłyśmy się wtedy na spotkanie przy kołowrotku. Anię i Asię znałam z prowadzonych przez nie blogów. W momencie poczułam sie tak, jakbym je znała od dawna. Rozmowom i śmiechom nie było końca.
Od Ani dostałam dwie kurki - ślicznopiórki.
Kurki już znalazły sobie grzędę i maja wszystko na oku;)
Od Asi dostałam zakładkę do książki z misternie plecioną kuleczką. Zakładka jest tym bardziej dla mnie wyjątkowa, bo wiem ile wysiłku kosztuje wyplecienie takiej kulki.
Asi udało się też mnie i Dorotę nauczyć jak zrobić taką kuleczkę. I to już efekt mojej pracy
Dziewczyny, bardzo Wam dziękuję za wspaniały weekend, niepowtarzalną atmosferę i piękne prezenty. Mam nadzieję, że to spotkanie było pierwszym i będą kolejne:)))
Pozdrawiam serdecznie.
Update
Chyba późna pora nie była tą odpowiednią na pisanie posta, ale chciałam się podzielić wrażeniami. No i nie napisałam, że Iza przywiozła nam czesankę akrylową do eksperymentowania w filcowaniu i przędzeniu. Iza, bardzo dziękuję:* i przepraszam za moje roztrzepanie.