środa, 30 czerwca 2010

Od czesanki do chusty

Dopadł mnie dokuczliwy katar, który skutecznie odbierał mi ochotę do robienia czegokolwiek. Tempo wszelkich działań spadło, w ruch poszły chusteczki.
Nie udało mu się jednak do końca mnie pokonać. Uprzędłam pudrowego merynosa


Ciężko uchwycić prawdziwy odcień tej włóczki. W rzeczywistości jest bardzieje stonowana, przypomina paletę różowych i beżowych pudrów. Ze 109g uzyskałam 385m włóczki o splocie podwójnym, 22WPI. 


Zafarbowałam kolejną porcję czesanki, ale chyba ja jeszcze podkoloruję, bo wyszła taka nijaka.


Ale to, z czego najbardziej się cieszę, to pierwsza chusta z własnoręcznie uprzędzionej włóczki.


Po kilku podejściach wybrałam wzór Abrazo. Miałam też problem z doborem drutów, bo włóczka jest bardzo nierówna - miejscami robi się bardzo puszysta, a potem bardzo cienka.  Zamiast 25 powtórzeń wzoru zrobiłam 21. Chusta jest zdecydowanie przeznaczona na pierwsze jesienne chłody, trochę gryzie. 


Włóczki starczy jeszcze na czapkę, ale to póżniej, żeby nie odstraszyć słońca, które w końcu zdecydowało się wyjść zza chmur:)
Pozdrawiam wszystkich czytających:)

wtorek, 15 czerwca 2010

Farbowanie

W czasie gdy Fantazja odpoczywała sobie ode mnie, ja wcale nie próżnowałam. Farbowałam.
W internecie można znaleźć wiele sposobów farbowania wełny. Ja kierowałam się głównie wskazówkami, które podała na swoim blogu Basia - Fanaberia

Czesankę z merynosa włożyłam do miski z letnią wodą na około pół godziny.

W czasie gdy czesanka się moczyła, wybrałam barwniki z których stworzyłam własne kolory. Sięgnęłam po amarant i dodałam do niego odrobinę różu, w drugim pojemniku połączyłam żółty barwnik z fioletowym. Barwniki, zgodnie z przepisem, rozpuszczałam w gorącej wodzie.

W trakcie mieszania barwników sprawdzałam na papierowym ręczniku kolory.

Na koniec dodałam odrobinę octu winnego do każdego pojemnika z barwnikami.

Do garnka, którego używam już teraz wyłącznie do farbowania, wlałam małą ilość wody i odrobinę octu winnego. Czesankę przeniosłam do garnka. Sprawdziłam, czy ilość wody jest odpowiednia. Według opisu Basi wody powinno być tyle, by po przyłożeniu dłoni do czesanki było czuć jak pod nią zbiera się woda (patrz pkt. 3 we wpisie Fanaberii). Plastikową łyżeczką nałożyłam przygotowane barwniki na czesankę.

Garnek przykryłam pokrywką i zostawiłam na pół godziny na najmniejszym gazie.

Po kilku minutach tak wyglądała czesanka. 



Czesankę zostawiłam w garnku do całkowitego wystygnięcia. Woda po farbowaniu była czysta. Delikatnie odcisnęłam wodę i rozwiesiłam wełnę do wyschnięcia.  Merynosowi nic złego się nie stało.


Ponieważ zostały mi jeszcze barwniki, powtórzyłam całą zabawę. Tym razem dolałam do czesanki trochę mniej wody i nałożyłam więcej barwników.


Dla mnie ta metoda ma same zalety. Jest szybka, czysta, nie niszczę czesanki, efekty farbowania są nie do przewidzenia, ale o to chodzi w tej zabawie:)

Zaczęłam oczywiście prząść, bo byłam ciekawa jakie kolory pojawią się na nitce.

poniedziałek, 14 czerwca 2010

Merynos z jedwabiem


Dla mnie okazał się wyzwaniem. Czesanka jest bardzo delikatna. Pojedynczy włos tak cienki, że prawie go nie widać. Na dodatek jeszcze jedwab. Delikatnie rozciągnęłam pas nie dzieląc go i zaczęłam prząść. Czesanka ślizgała mi się między palcami, nitka się rwała. Gdy już opanowałam to cudo, przędło się znakomicie.


Przy splataniu okazało się jaki popełniłam błąd myśląc, że już w pełni panuję nad moją czesanką. Nitki się rwały, ponieważ za słabo je skręciłam:(
Z 95 g uzyskałam 430 metrów urozmaiconych węzłami, 24 WPI (wraps per inch).


Znowu jestem mile zaskoczona kolorami produktu końcowego - kolory czesanki nie zachwyciły mnie.


Podejście do następnej czesanki z merynosa (już bez jedwabiu) zakończyło się gorzej - dałam sobie i kołowrotkowi wolne. Jeden zamach koła powodował tak mocne skręcenie czesanki, że miałam problem z jej rozkręceniem.


Wczorajsza druga próba zakończyła się dobrze.
Włóczka pojedyncza 425 m/100 g, 30 WPI.


Wniosek do zapamiętania- każda czesanka jest inna i wymaga indywidualnego podejścia:)))

czwartek, 10 czerwca 2010

Nad jeziorem

Wrzeciono się kręci, powstają nowe włóczki.


W trakcie przędzenia tej włóczki przeniosłam się myślami nad Plitwickie jeziora, które miałam okazję podziwiać parę lat temu. Woda mieniła się wszystkimi odcieniami błękitu, turkusu i zieleni, które były istną ucztą dla oczu.

Do farbowania czesanki użyłam błękitnego, turkusowego i żółtego barwnika. Połowę czesanki zafarbowałam tylko turkusem, drugą część wszystkimi trzema.


Na przędzionej nitce pokazywało się bogactwo kolorów, które powstały z połączenia użytych barwników. To przywołało wspomnienie jezior...


Ukręcone nitki splotłam.

Mój motek pełen wakacyjnych wspomnień  ma 400 m. i waży 95 gr.

poniedziałek, 7 czerwca 2010

Pudrowy róż

Byłam ciekawa jak dam sobie radę z przędzeniem włóczki z kilku kolorów czesanki. Wybrałam czesankę z merynosa w kolorach pudrowy róż, bakłażan i ecru (naturalny).


 Kolorem głównym jest pudrowy róż. Podzieliłam czesankę na węższe pasma i do koloru głównego dobierałam bakłażan i ecru dowolnie, bez zachowania jakiejś kolejności. Gotowa włóczka o pojedynczym splocie wygląda tak:


Ukręciłam 450 metrów, z których powstanie pewnie jakiś szal.