Siedziały cicho pochowane w woreczkach, pudełkach, gdzieś na dnie szafy.
Koraliki lubię od zawsze, coś tam nawlekałam, splatałam, robiłam bransoletki. Parę lat temu pojawiły się pierwsze książki pod tytułem "Biżuteria z koralików" i zrobiłam kilka 'poważniejszych' rzeczy. Został u mnie na przykład naszyjnik, który wzorowałam na projekcie z książki autorstwa Juju Vail.
Niesamowitą skarbnicą przepisów na wszelkie plecionki okazał się internet. Zbierałam je i powstał z tego taki mój podręcznik. Godzinami oglądałam umieszczone w necie prace osób tworzących plecioną biżuterię i zainspirowana tymi dziełami tworzyłam swoje plecione sznury, naszyjniki, bransoletki, kolczyki. Używałam koralików z firmy Euroclass, które właśnie wtedy pojawiły się w Empiku. Do tej pory bardzo je lubię. I czeskiego Jablonexu.
To komplet z sugilitem, który zrobiłam dla siebie.
Inne plecionki porozchodziły się po świecie.
Na spotkaniu, o którym pisałam w poprzednim poście, Frasia nauczyła mnie plecionej kuleczki. No i się zaczęło. Powyłaziły z wszystkich kątów, szuflad, pudełek i nie dały spokoju. Koraliki ma się rozumieć:) Powstało więc stadko kuleczek o różnym przeznaczeniu.
Z niektórych powstały kolczyki i zawieszki
z barwionego agatu zrobiłam naszyjnik i kolczyki
Odkurzyłam też szydełko i zrobiłam bransoletkę.
Ta bransoletka też wymaga użycia szydełka; jest to tzw. sznur turecki.
Szukając pomysłu na kuleczki splatane w inny sposób, znalazłam plecioną kropelkę. I powstały takie kolczyki
Pudełko z 'produkcją w toku' jest pełne, więc koraliki pojawią się jeszcze nie raz.
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających:)
Przepraszam za jakość zdjęć. Mam problemy ze światłem:(