Obiecany dawno temu - mój drugi szalik utkany na krośnie.
Powstał z wełny Cashmira Fine firmy Alize 450m/100 gr, którą sama zafarbowałam.
A tak szalik wyglądał w trakcie tkania
Jest to najprostszy wzór jaki można utkać na mojej Harfie. Osnowa to na zmianę dwie nitki czerwone - jedna w szczelinie a druga w dziurce siatki, i dwie szare przewleczone przez siatkę tak jak czerwona. Wątek to też na zmianę dwie czerwone nitki i dwie szare.
Tkałam go dosyć luźno, delikatnie dobijałam nitki wątku. Po wypraniu zniknęły wszyskie luki między nitkami, a długość się nie zmieniła. Przed i po praniu było 170 cm. Trochę się zwężył - z 32,5 cm zostało 31 cm.
Wypróbowałam też nowy sposób splatania końcówek, ale nikomu go nie polecam. Momentami chciałam dać za wygraną i zrobić z nimi cokolwiek byle nie splatać ich dalej. I chyba wiem jak czuł się świstak, który siedział i zwijał...:)
A z nowości wełnianych - powstało trochę farbowanek. Ruszyłam swoje zapasy merynosa 21 mikr. i barwniki poszły w ruch.
Czesanki przygotowałam na jarmarki świąteczne, które już za mną.
Pozdrawiam Was ciepło:)
Może to i najprostszy z możliwych wzorów, ale na blogach chyba jeszcze go nie widziałam. Bardzo lubię pepitkę, a Tobie wyszła ona przepięknie. Farbowanki też rewelacja, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:)
OdpowiedzUsuńIdealna, piękna , precyzyjna robota. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję i serdecznie pozdrawiam:)))
UsuńBardzo ładny szal. Wzór prosty, ale robi wrażenie. Mogę spytać o ten sposób robienia frędzli? Chodzi o to, że splatałaś ręcznie?
OdpowiedzUsuńCieszę się, że szalik się podoba:)
UsuńA frędzelki powstały w ten sposób, że sąsiadujące z sobą nitki osnowy dokręcałam mocno, potem odkręcałam splatając je z sobą. Frędzle wyglądają jakby były pojedynczymi nitkami osnowy zakończonymi węzełkiem, tymczasem każdy frędzelek to dwie nitki osnowy splecione z sobą. Wygląda ładnie, ale jest czasochłonne.
Noooo, to się narobiłaś... Podziwiam. Mrówcza robota i rzeczywiście można młodych dostać i to w kąt rzucić. Pytałam, bo myślałam, że są maszynką skręcane, ale może jakąś osobliwą techniką. A co do samej maszynki (o której wspomina też Finextra), nie jest to duże urządzenie, a jakże ułatwia życie. Mam nawet gotowego krótkiego posta - takiego awaryjnego, na czas blogowej posuchy ;-) - na ten temat. Zapraszam serdecznie do siebie, zaraz go opublikuję. Pozdrawiam!
UsuńJestem pod wrażeniem tego pięknego szala. Super robota. Wciąż i wciąż zachwycam się tą techniką i marzę, żeby kiedyś nauczyć się wreszcie. Su
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i życzę Ci, żeby Twoje marzenie się spełniło jak najszybciej. Robisz tak ładne rzeczy, że Twoje tkane szale na pewno będą piękne:)
UsuńPiękny, taki właśnie szaro-czarny chcę bratu utkać. Ja tam lubię kręcić te frędzelki, tylko nie zawiązuję, one się bardzo dobrze trzymają po praniu. Bardzo ładne Ci wyszły farbowanki!
OdpowiedzUsuńAaaa! Można kupić taką maszynkę do skręcania tych frędzelków.
UsuńA ja się bałam, że się rozplątają. Jak tyle czasu im poświęciłam, to zawiązałam żeby nie miały możliwości się ruszyć:)
UsuńMaszynkę mówisz... chyba będę robić inne frędzle, bo moich klamotów robótkowych zaczyna niebezpiecznie szybko przybywać.
Tak sobie pomyślałam, że chyba właśnie to wiązanie supełków, żeby układały się rządkiem równiutko, jak u Ciebie, to najbardziej stresujący element tych frędzelków. Tak, mnie by to zmogło. Jesteś wielka!
UsuńCudeńko, widziałam, a w dotyku rewelka...
OdpowiedzUsuńmożesz robić takie cudne farbowanki nadal
Na razie przerwa w farbowaniu. Zamiast wełny będę gotować kapustę i inne pyszności:)))
UsuńSzalik widziałam, macałam i potwierdzam - śliczny jest! Farbowanki wyszły Ci świetnie. Szkoda, że mnie ostatnio jakoś do farbowania wcale nie ciągnie, ale mam nadzieję, że w końcu mi ta niechęć przejdzie :).
OdpowiedzUsuńTy Kochana dziergaj na razie te niesamowite rękawiczki i skarpetki:))) A farbowanie jak będzie miało, to Cię pociągnie:)
UsuńDziekuje za odwiedzinki u mnie :) Ach ucze sie dopiero farbowac - marza mi sie konkretne zywe kolory jak na twoich czesankach - w tym celu chyba musze na razie unikac mieszania barwnikow :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplo! :)
Miło mi, że do mnie zaglądnęłaś:) Jak mówią - nie od razu Kraków zbudowano. Ja też nadal się uczę. Poczytaj trochę o łączeniu kolorów i może rzeczywiście nie mieszaj za bardzo barwników na początek. Odrobina cierpliwości i Twoje marzenia na pewno się spełnią:)
UsuńNo wlasnie - znowu ta cierpliwosc. Bez niej ani rusz :)
UsuńCudny i dopracowany w każdym calu. I wiesz, frędzelki zrobiłaś bardzo urokliwie, więc nie żałuj, że poświęciłaś im czas!
OdpowiedzUsuńŚwiąteczne serdecznosci :)
Dziękuję Basiu:) Frędzle wyszły ładnie, ale jeszcze czuję je w palcach.
UsuńO podła - i jak ja mam teraz spokojnie radować się w Święta, no jak, po takim czymś. Serca nie masz i tyle. Szal cudny, o czym oczywiście nie powinnam nawet wspominać ;-) No to może choć Ci uszka mniej udane do barszczu wyjdą ;-P Ściskam świątecznie mimo wszystko ;-)
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam, olej szalik i inne rzeczy i raduj się tym, co teraz najważniejsze:))) W ramach pokuty rezygnuję w tym roku z uszek w barszczu;) Ściskam świątecznie!
UsuńNo dobra, odczyniam zaklęcie, lep uszka, bo bez nich barszcz już nie taki sam, a szaliczek kiedyś nadrobimy :-)
UsuńNo to lecę lepić uszka:)))))))))))))
UsuńPiękny! Nie wiedziałam ,że pepitka jest najprostszym wzorem:)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Chodzi o to, że można utkać taką pepitkę na tym krośnie układając odpowiednio nitki osnowy i wątku bez dodatkowych wygibasów, pomocy i siatek:)
UsuńPiękna ta pepitka Tobie wyszła...bardzo ładny ten szal.
OdpowiedzUsuńA czesanki teeeż...:)))
Pozdrawiam! :)
Bardzo Ci tej harfy i talentu zazdroszczę... bardzo.
OdpowiedzUsuńFarbowanki cudne!