poniedziałek, 30 lipca 2012

Szetland

Za sprawą pewnego młodego człowieka zagościł u mnie szary szetland. Krążyłam wokół szetlandowego tematu długo, bo skojarzenia miałam jednoznaczne - na 100% gryzie, więc po co jeszcze brać go na kołowrotek? A tu taka niespodzianka - ktoś chce sweter z szetlanda.


Zamówiłam więc czesankę w WoW, pooglądałam ze wszystkich stron i zaczęłam prząść. W dotyku sztywniejsza niż czesanki, które do tej pory miałam, włos grubszy, zapach od owcy, co mi nie przeszkadzało.


W trakcie przędzenia z czesanki wylatywało mnóstwo krótkich włosków. Przędło się bardzo przyjemnie. Do tego stopnia, że zaczęłam myśleć o podobnym zakupie dla siebie.


Tak wełna wyglądała po uprzędzeniu. Nitka jest potrójna, spleciona z trzech osobno przędzionych nici, nie jest to splot navajo, 10 WPI, czyli typ worsted. Mam nadzieję, że na sweter będzie w sam raz. Z 970 gr czesanki otrzymałam 1.134 m wełny.
Motki powędrowały do prania. Woda była, delikatnie mówiąc, brudna. Ręce załapały się na lanolinowe spa, a wełenka po kilku płukaniach i solidnym obijaniu o wannę zrobiła się puszysta.


W trakcie obijania wyleciało z wełny to, co nie zdążyło wylecieć w trakcie przędzenia, więc było trochę sprzątania. Dodatkowy bonus to intensywny zapach owcy.
Jestem mile zaskoczona. Wełna w dotyku jest sprężysta, tęga. Wczoraj owinęłam się nią i testowałam poziom gryzienia. Efekt był do przewidzenia - podgryzała. Ale nie zrezygnowałam z moich planów szetlandowych.

Chcąc odpocząć od szarości szetlandowych sięgnęłam po koraliki... ale koraliki też były szare...


Pozdrawiam:)

18 komentarzy:

  1. Wełenka śliczna! Zachwyciła mnie już na kołowrotku, a gotowa też jest cudna w dotyku. Tylko chyba jej nie wąchałam, bo jakoś tego zapachu owcy sobie nie kojarzę ;)). Ciekawe co mi wyjdzie z tego szetlanda?
    Koralikowy komplet piękny i kolorystycznie świetnie dopasowany do wełny ;)). Do nowej szaty bloga też :)).
    A ja lubię szarości :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście... szaro wszędzie się zrobiło. Też lubię szarości. Może jeszcze coś pozmieniam w wyglądzie bloga, na razie musi być jak jest.
      Zapachu owcy nie wyczułaś, bo wełna już trochę sobie leży, więc dobrze wyschła. Ale jak się ją znowu zmoczy, to zapach się pojawi. Teraz już mniej intensywny, bo bardzo dokładnie ją płukałam.
      A Ty będziesz miała płaszczyk, sweterek i kufajkę ze swoich szetlandzików:)))

      Usuń
  2. Szetland świetny, mnóstwo pracy, trzy nitki koszmar!!!
    Podziwiam za cierpliwość. sznurek cudny. Wzięłaś się za zmiany widzę!! fajny ten Twój nowy blog

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:* Przędło się dobrze, więc nie mam na co narzekać. Jedynie ta ilość szarości na raz...
      Na zmiany nadszedł czas:) Na razie blog:)

      Usuń
  3. Jaka ładna! nie przędłam jeszcze z shetlanda, (tak nawiasem mówiąc, prządka ze mnie raczej niedzielna) ale Twoja niteczka jest tak śliczna, ze ręce zaczęły mi latać...mam nadzieję ,ze kiedy się już wezmę i zawezmę, wyjdzie mi chociaż w połowie tak ładnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żadna niedzielna prządka - Twoje wełny są bardzo ładne, a skoro rzadko przędziesz, to wyjątkowo talentna jesteś:) Szetlanda do przędzenia polecam. Gorzej jak jest się nieodpornym na gryzące wełny. Ale na cardigan te szarości się nadadzą.

      Usuń
  4. Jaki równiutki i puszysty ten szetland! I jaki ma ładny odcień szarości! Tylko rzeczywiście, przędzenie tej ilości może trochę przytłoczyć.
    Podziwiam Was za to koralikowanie. Ale dla mnie to, mimo świetnej instrukcji, trochę trudne. Może jak będzie chłodniej z większym spokojem do tego koralikowego szaleństwa dołączę. Bo że sznury piękne, to chyba mówić nie muszę:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję podwójnie:)
      Sznury koralikowe nie są trudne. Stają się jeszcze prostsze, gdy ktoś pokazuje na żywo o co w tym chodzi.

      Usuń
  5. bardzo tu ladnie, na takim neutralnym tle wszystkie pieknosci beda jeszcze piekniej wygladac:). pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Najwyższa pora już była na zmiany. Tło wybierałam właśnie z myślą o wyeksponowaniu tego co popełnię.

      Usuń
  6. Ogromnie podoba mi się kolor tej wełny, choć do samego szetlanda nie jestem przekonana, też pewnie bym koło niego chodziła jak ten lisek koło drogi.
    Sporo się nakręciłaś a urobek piękny i równiutki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, kolor jest piękny, włosy w różnych odcieniach szarości plus czarne, tworzą super melanż. Natura tworzy piękne rzeczy:)

      Usuń
  7. cudowny ten Twój shetland :D piękna nitka, dawno nic nie robiłam w 3-ply może czas wrócić do tej techniki szczególnie mając przed oczami coś tak eleganckiego.
    Cały czas mi się marzy runo shetland o "spinning counts" - 70 jakoś na razie nie mogę trafić na takie.
    pozdrawiam
    Karina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto marzyć, bo marzenia często się spełniają:) A jeśli spełni się marzenie o tak wyjątkowym, delikatnym runie, radość będzie ogromna. Życzę Ci powodzenia w poszukiwaniach!
      Pozdrawiam

      Usuń
  8. Popatrzyłam, popodziwiałam i tyle mojego ;-) Wełenka urocza.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jednym słowem, mimo tych kolorów, nie zrobiłaś się całkiem na szaro, bo zarówno wełna, jak i koralikowy komplet świetne :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam tego samego szetlanda, w worku :), wyciągnęłam go bodaj wczoraj by sobie owcy powąchać.
    Jeśli nie gryzie to do kitu, ma być masaż i już ;)

    Po jakimś czasie włos od spodu się przyklepie i będzie milej. A szetland to szetland. Rasowa wełna. Ma swój szyk!

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj, owcą capi przednio:) Mnie szetland podgryza, ale szetland to szetland, jak piszesz;)))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie:)