Z małym poślizgiem pokazuję szal, który był moją ostatnią robótką w miniony roku. Kolor - ciemna śliwka delikatnie cieniowana - jest bardzo niefotogeniczny, nie udało mi się zrobić lepszych zdjęć.
Szal miał być prostokątny. Takie było życzenie mamy, dla której go zrobiłam. Wzór pochodzi z książki "Victorian Lace Today", gdzie jest zaprezentowany jako szal trójkątny. Wełenka to merynos urugwajski kupiony u Laury w Kaszmirze.
Wymiary 170cm/50cm po blokowaniu, druty 4mm. Przed wrzuceniem na druty, wypłukałam wełnę w chłodnej wodzie, żeby nabrała puszystości. Przy okazji pozbyłam się nadmiaru barwnika.
Wymiary 170cm/50cm po blokowaniu, druty 4mm. Przed wrzuceniem na druty, wypłukałam wełnę w chłodnej wodzie, żeby nabrała puszystości. Przy okazji pozbyłam się nadmiaru barwnika.
Skoro rok nowy, to nowości pojawiły się też na moim kołowrotku. Przez jakiś czas leżał sobie na półce i spokojnie czekał na swoją kolej. Do jedwabiu, bo o nim mowa, podeszłam z respektem. Miałam w pamięci przejścia z czesanką, która zawierała jedwab i dała mi trochę popalić. Okazało się, że szybko się dogadaliśmy i bez większych problemów powstały pierwsze metry włóczki.
Szukając rad jak oswoić jedwab, natknęłam się na sposób na gładkie dłonie. A przy jedwabiu gładkie dłonie bardzo się przydają. Sposób stary jak świat, często go kiedyś stosowałam i zapomniałam o nim. Chodzi o sok z cytryny. Wygładza skórę dłoni, radzi sobie z szorstkościami, z którymi nie radzą sobie kremy. Zawsze w zimie ratował moje dłonie, które nie przepadają za niskimi temperaturami. Polecam, kto nie próbował, niech spróbuje.
Pozdrawiam:)
Ach, szal piękny! Podaj jeszcze wymiary!
OdpowiedzUsuńMam też takiego merynosa w innym kolorze i muszę wzór sobie wyliczyć znając rozmiar. :)
Bransoletka przepiękna, chyba dużo pracy było, ja nie koralikowa to trudno ocenić, ale wydaje mi się, że ogrom pracy!
Wełenka - przecudna!!!!
Aniu, szal ma wymiary 170cm/50cm.
OdpowiedzUsuńKoraliki są czasochłonne, ale ja lubię się tak od czasu do czasu zaplątać w nitki:)
Dzięki za odwiedziny:)
Nie widziałam nigdy tak cudnego szala ,który talentem i urokiem Właścicielki zniewala.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
życząc dużo ciepła nie tylko
z komina bo u mnie już prawdziwa
zima .
ADA
na widok szala aż mnie zatchnęło - cudny!
OdpowiedzUsuńa jedwab - o boszszsz... no piękny, piękny... bedziesz go farbować?
Bardzo dziękuję za wymiary!
OdpowiedzUsuńAda - dziękuję:) Trzymaj się ciepło:) może to już ostatnie podrygi zimy... taką mam przynajmniej nadzieję.
OdpowiedzUsuńAgatko, w dzierganiu nie dorastam Ci do pięt, tym bardziej pięknie dziękuję za miłe słowa:) A jedwab to na razie jest próbka i chyba zostanie taki jaki jest.
wiesz co, bajki opowiadasz z tym niedorastaniem! :)
OdpowiedzUsuńbuziak :*
wiem co mówię - nie widziałaś swetropodobnego szkaradztwa, które wydziergałam; poszło do prucia. Ale pilnie się uczę:)))
OdpowiedzUsuńSzal faktycznie piękny!
OdpowiedzUsuńPiękny szal! I bransoletka niezwykle urocza :) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńPięknie i równiutko zrobiony szal, bransoletka też, ale w tym wypadku mam małe doświadczenie.
OdpowiedzUsuńPiękne rzeczy tu widzę - właśnie przejrzałam blog. Będę zaglądać! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń