wtorek, 23 września 2014

Chusta i coś jeszcze

Wiosna i lato szybko minęły z dala od bloga. Pierwszy dzień kalendarzowej jesieni chciałabym uczcić chustą zrobioną z cieniutkiej wełenki. Po puszystych moherowych mgiełkach sięgnęłam właśnie po nitkę, która może się kojarzyć z ... pajęczynką i z porą roku, która właśnie do nas zawitała.

Motki cieniutkiej włóczki wełnianej DLG czekały w szufladzie na przewinięcie w poręczniejsze kulki. I doczekały się:) Druty zamieniłam na mniejsze i przystąpiłam do dziergania. A to już efekt moich zmagań z cienką wełenką i cienkimi drutami.


Chusta waży niewiele więcej niż te z cieniutkiego moherku, bo tylko 57 gr., ale jest o niebo delikatniejsza, cieńsza i zwiewniejsza.




Wybrałam wzór Fylleryd, bo bardzo mi się spodobał. I przyjemnie się go dziergało. Użyłam drutów KP 3mm.
Chusta poleciała do Meksyku jako prezent dla przesympatycznej osoby i wiem, że się spodobała. No to co? Dziergam dalej:)

~ * ~ * ~ * ~

A teraz będę się chwalić naszyjnikami, które dostałam baaardzo dawno od Sylwii w ramach wymiany. Sylwii spodobała się jesienna bransoletka, którą pokazywałam rok temu, więc zrobiłam dla niej podobną. Mnie spodobały się wesołe naszyjniki z drewnianych koralików wplecionych w len i bawełnę. Poprosiłam o naszyjnik w optymistycznych pomarańczach i czerwieniach i dostałam... dwa naszyjniki:)



 ~ * ~ * ~ * ~

Pozdrawiam wszystkich, którzy zaglądali na bloga mimo mojej nieobecności.