Zanim o wełnach, chciałam zaprosić Was na
blog Asi. Powstał niedawno, a Asia już pokazała swoje pierwsze samodzielne wełny, biżuterię sutaszową i filcowanki. Jest pilną uczennicą i wiem, że powstają już nowe nitki:)
A teraz zaległości.
W trakcie mojej nieobecności na blogu powstało niewiele wełen. Przędłam znane mieszanki merynosa z jedwabiem
i ręcznie farbowaną wełnę Falkland.
Nie jest ona tak miękka i delikatna jak merynos, ale gotowa nitka ma delikatny połysk. I chyba to głównie spowodowało, że ją bardzo polubiłam. W farbowaniu nie sprawia kłopotów, przędzie się bardzo dobrze. Na drutach też zachowuje się jak należy. Nadaje się na swetry, czapki, szaliki, skarpetki. Jedyny minusik jaki znalazłam, to delikatne gryzienie. Minusik - bo nie każdy musi je odczuwać, a mnie większość wełen podgryza.
Uprzędłam też trochę cienizn. Od lewej - ręcznie farbowany merynos 18,5 mic, merynos i mieszanka merynosa z jedwabiem z WoW.
Każdy motek ma już swoje przeznaczenie. Trzeci już zaczyna przemieniać się w szal.
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających:)